|
Zaskakujące jest, jak fantastycznie można skomplikować proste zdanie. A przy okazji zrobić sobie samemu krzywdę. Wg raportu zarząd spółki legitymuje się "najlepszą wiedzą", a zasłania się nią nawet przy opisie funkcji sprawowanych przez powoływanego pana w strukturach własnej grupy kapitałowej. W sumie bezpiecznie, może ten pan wcale tych funkcji nie sprawuje? Może tylko udaje? Może dawno nikt tego nie sprawdzał?
Zdanie brzmi tak (żeby nie było, że się czepiam):
"Zgodnie z najlepszą wiedzą Zarządu Spółki, Pan Szymon Urbański poza przedsiębiorstwem Emitenta sprawuje funkcje w organach podmiotów wchodzących w skład Grupy Kapitałowej Emitenta, tj. funkcję Wiceprezesa Zarządu w spółce WDM Autoryzowany Doradca Sp. z o.o. oraz funkcję Członka Rady Nadzorczej w spółce Astoria Capital S.A."
Jestem pod wrażeniem szerokiej wiedzy zarządu. Dalej komunikat zaskakuje jeszcze bardziej, bo następne zdanie brzmi tak:
"Wskazana powyżej działalność wykonywana przez Pana Szymona Urbańskiego poza przedsiębiorstwem Emitenta nie jest konkurencyjna wobec działalności Emitenta."
Czyli ta działalność w organach podmiotów wchodzących w skład Grupy Kapitałowej Emitenta nie jest konkurencyjna? No to chwała spółce... jakby było inaczej, byłoby naprawdę dziwnie...
Dalej...
"Ponadto, zgodnie z najlepszą wiedzą Zarządu Spółki Pan Szymon Urbański:
- nie jest wspólnikiem w konkurencyjnych wobec Emitenta spółkach cywilnych lub osobowych,
- nie jest członkiem organów konkurencyjnych wobec Emitenta spółek kapitałowych,
- nie uczestniczy w innych konkurencyjnych osobach prawnych jako członek ich organów,
- nie figuruje w Rejestrze Dłużników Niewypłacalnych prowadzonym na podstawie ustawy o KRS."
I to jest taki moment, gdy nie interesuje mnie za bardzo wiedza zarządu, nawet ta najlepsza. Interesuje mnie oświadczenie powoływanego pana, złożone wg JEGO najlepszej wiedzy. A więc twarde stwierdzenie... czy pan figuruje, czy nie, czy jest członkiem, czy nie, czy uczestniczy... itd...
"Najlepsza wiedza" jest stosowana w sytuacji niepewnej, gdy zarząd nie ma możliwości uzyskać wiedzy kompletnej, czy potwierdzić jej wiarygodności.
Mam jednak wrażenie, że powoływany pan jest istotą materialną, komunikującą się jako tako z otoczeniem i posiadającą tzw. pamięć wsteczną. Skoro tak, to chyba jesteśmy w stanie wydobyć od niego jakąś "wiedzę pewną" na temat jego aktualnych i przeszłych działań, w formie może na przykład podpisanego oświadczenia?
Bo w tej chwili wygląda to tak, jakby powoływany pan nie złożył oświadczenia, bo sam nie ma pewności, czy uczestniczy, czy figuruje, czy jest członkiem, a trzeba było coś napisać, bo przepis... albo może zarząd obawiał się, że jest tu coś do ukrycia, więc lepiej się na wszelki wypadek okopać... a jeśli to pisemne oświadczenie jednak powstało, to raport brzmi tak, jakby zarząd mu nie ufał...
Ale według mojej najlepszej wiedzy, całe to zamieszanie ma miejsce z powodu nabytego przez spółkę odruchu szpikowania raportów nadmiarem "bezpieczników" prawnych... a jeśli nie ma nic do ukrycia to nie powinno się ich tak ochoczo stosować, bo zaufanie wzbudzają właśnie proste, jasne komunikaty... a nie takie zakręty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co o tym sądzisz?