|
Właśnie się dowiedzieliśmy, że spółka zależna od spółki zależnej nawiązała za pośrednictwem spółki pośredniczącej kontakt ze spółką ukraińską, która wraziła zainteresowanie produktem, co pozwala spółce brać udział w przetargach.
Wow!
Jak to mawiają niektórzy w takich znaczących momentach: od dziś już nic nie będzie takie samo. Ta informacja naprawdę zasługuje na raport?!
Rozumiem raport, nawet bez podpisanego papierka, listu intencyjnego, czy innej deklaracji, ale dopiero w sytuacji, gdy:
- partner handlowy wyraził deklarację zakupu
- partner handlowy dokonał wyboru, że to właśnie ten produkt, tej spółki jest tym jedynym
- partner handlowy określił, ile i komu trzeba zapłacić, aby spółka uczciwie wygrała przetarg (tzw. koszty inne pozyskania umowy)
- partner handlowy zaprzyjaźnił się z szefami spółki, teraz leczą wspólnie kaca
- spółka wygrała już przetarg lub chociaż wzięła udział w przetargu i czeka na wyniki...
To byłoby rzeczywiście ważne. Ale w tej sytuacji to tylko pompowanie rynku nic nie wartym spamem. Ja też mam wielu zainteresowanych moimi usługami i też mogę startować w wieeeeelu przetargach, ale nie ekscytuję się tym, jak mrówka walcem. A my jeszcze mówimy o rynku ukraińskim... nie wiem, co spółce strzeliło do głowy, by robić taki news z tak niepewnego biznesu na tak niepewnym rynku...
Mam nadzieję, że spółka opublikuje też drugi wymagany w takiej sytuacji raport, zgodny z art. 56 ust. 5 ustawy o ofercie:
"Emitent jest obowiązany do przekazania w trybie określonym w ust. 1 (poprzez system ESPI - przyp. Uzo) każdej informacji, która stanowi znaczącą zmianę informacji, o której mowa w ust. 1 pkt 1 (opublikowanej informacji poufnej - przyp. Uzo)."
Czyli..... gdy przetarg zostanie wygrany, albo gdy spółka ukraińska powie, że do niczego się nie zobowiązywała, albo, gdy temat sam sobie umrze śmiercią naturalną i gdy do niczego nie dojdzie...
Niezależnie od ciągu dalszego sprawy, ten raport jest przedwczesny i niebezpieczny dla inwestorów. Nie spełnia też kryterium informacji poufnej z art. 154 ustawy o obrocie, tam bowiem definicja twierdzi, że informacja taka powinna być "określona w sposób precyzyjny", co oznacza, że, "wskazuje na okoliczności lub zdarzenia, które wystąpiły lub których wystąpienia można zasadnie oczekiwać".
Trudno oczekiwać czegokolwiek, skoro wszystko tu jest palcem na wodzie pisane, a sama spółka, by zrealizować taki kontrakt musiałaby podpisać umowę z innym, zewnętrznym podmiotem, bo jak rozumiem sama produkcji jeszcze nie prowadzi.
Pełna racja.
OdpowiedzUsuńLZMO (spółka zależna Indygo) przy emisji obligacji również podawała informacje o już prawie co zawartych kontraktach i planowanym obrocie z tego tytułu w 2014 roku bodajże na 1,5 mln EUR. Wyszło ZERO.
Fajny blog :).
Bardzo dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńCała ta grupa kapitałowa wydaje się mieć niezwykłe podejście do komunikacji...
W blogowym spisie treści "Lista 212" widać, że już wiele razy "wygrali" miejsce na tym blogu.