środa, 11 marca 2015

Aplisens i trudne sprawy w trudnym czasie



Dziwnie to wygląda. Czyżby prokurenci wiedzieli wcześniej i sprzedali akcje w obawie przed spadkiem kursu...?


KOMISJA NADZORU FINANSOWEGO
Raport bieżący nr 12 / 2015
Data sporządzenia: 2015-03-10
Skrócona nazwa emitenta
APLISENS S.A.
Temat
Informacje uzyskane w trybie art. 160 Ustawy o obrocie instrumentami finansowymi
Podstawa prawna
Art. 160 ust 4 Ustawy o obrocie - informacja o transakcjach osób mających dostęp do informacji poufnych
Treść raportu:
Zarząd APLISENS S.A. (Spółka) informuje, że w dniu 10 marca 2015 roku do Spółki wpłynęły dwa zawiadomienia (z dnia 10 i 11 marca 2015 roku) od Prokurenta Spółki, dokonane w trybie art. 160 ust. 1 Ustawy o obrocie instrumentami finansowymi. W zawiadomieniach Prokurent poinformował o zbyciu przez siebie w ramach transakcji sesyjnych zwykłych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie S.A.:

- 4455 akcji Spółki po średniej cenie 12,87 zł za jedną akcję w dniu 6 marca 2015 roku,
- 6984 akcji Spółki po cenie 12,82 zł za jedną akcję w dniu 9 marca 2015 roku.

Osoba, której dotyczy zawiadomienie nie wyraziła zgody na przekazanie do publicznej wiadomości danych określonych w § 2 ust. 1 pkt. 1 rozporządzenia Ministra Finansów w sprawie przekazywania i udostępniania informacji o niektórych transakcjach instrumentami finansowymi oraz zasad sporządzania i prowadzenia listy osób posiadających dostęp do określonych informacji poufnych.



Już dwa poprzednie raporty opublikowane tuż przed tym przytoczonym wyżej wystarczyły, by zwrócić moją uwagę na tę spółkę. To raport 10/2015 z 9 marca 2015 o nagłej śmierci członka zarządu, młodej osoby pełniącej obowiązki dyrektora finansowego, i raport 11/2015 z 10 marca 2015 o sprzedaży sporej ilości akcji tej spółki przez jej prokurenta. Sprzedaż też miała miejsce 9 marca 2015. To już jest zasługujący na uwagę... zbieg okoliczności.

A teraz jeszcze mamy kolejny raport, ten przytoczony powyżej, również na temat zbycia dużej ilości akcji przez prokurenta. Tu czeka nas małe zaskoczenie. Jedno z zaraportowanych zawiadomień wpłynęło jutro. Tak, tak. Wpłynęło jutro. Raport jest z 10 marca 2015, ale mówi o zawiadomieniach "z dnia 10 i 11 marca 2015 roku".

O co chodzi? Czy raporty miały być jakoś rozciągnięte w czasie, aby nie wyglądało to na jakieś paniczne wyprzedawanie akcji przez zarządzających? Czyżby to zawiadomienie miało dziś nie ujrzeć światła dziennego? I tak naprawdę to właśnie ta zagadka sprowokowała mnie do przyjrzenia się sprawie i opisania tej spółki.


Kolejność wydarzeń wygląda tu tak:
- 5 marca spółka publikuje raporty kwartalne, podpisane przez obu członków zarządu;
- 6 marca prokurent spółki sprzedaje ponad 4 tys. akcji spółki po 12,87 zł;
- 9 marca prokurent lub prokurenci od godz. 9:00 do około godz. 12:45 sprzedają akcje spółki, w sumie ponad 17 tys. (10.544 akcji z jednego raportu plus 6984 akcji z drugiego raportu, wszystkie po 12,82 zł),


to o tyle zastanawiające, że....
- tego samego dnia, godzinę po ostatniej transakcji (9 marca o godz. 13:39) otrzymujemy informację o śmierci członka zarządu, ale nie wiemy kiedy dokładnie to się stało. Nie wynika to z raportu. Jednak rada nadzorcza zdążyła już podjąć decyzję o jednoosobowym składzie zarządu, o czym poinformowano nas w tym samym raporcie bieżącym. Jeśli dokonali tego w ciągu tej niecałej godziny - to ok. Ale jakoś wątpię.



To jest bardzo trudna i specyficzna sytuacja. Bardzo trudno jest mi też o tym pisać, bo nie chodzi o tanią sensację wokół tragedii tylko o oczywiste pytania, które w związku z tą sytuacją nasuwają się uważnie czytającym inwestorom:

- kiedy tak naprawdę spółka (i jej prokurenci) dowiedziała się o śmierci członka zarządu?
- czy sprzedaż akcji przez prokurentów tuż przed raportem bieżącym 12/2015 jest jakoś związana z tym wydarzeniem, czy to taki zwyczajny zbieg okoliczności?
- dlaczego zarząd pozostał jednoosobowy i kiedy rada zdążyła odbyć posiedzenie, na którym podjęła tę decyzję?

Niestety...
Spółka, mimo delikatnej sytuacji musi pamiętać, że inwestorzy pozostawieni w niewiedzy zaczynają pisać "czarne scenariusze". 

Inwestor jest współwłaścicielem spółki. Mogą go ponieść emocje, ale nie z powodu śmierci człowieka, którego prawdopodobnie w ogóle nie znał osobiście, a z powodu obawy o swoją inwestycję. Zwłaszcza, gdy zarządzający wyprzedają akurat w tym szczególnym momencie swoje akcje. To może prowokować do całkiem niepotrzebnych reakcji, komentarzy, czy opinii. A to z kolei zakłóca spokój, który potrzebny jest firmie, by poradzić sobie z nową rzeczywistością. Trzeba więc wszystkim zapewnić to, co jest im w tym momencie potrzebne.


A inwestorom potrzebne są informacje.

Więc niezależnie od tego, jak bardzo jest trudna jest sytuacja, spółka powinna zachować profesjonalizm. Powinna unikać wszelkich niedopowiedzeń. Gdyby wszystko odbyło się tutaj zgodnie z przepisami, czyli było publikowane "niezwłocznie", wystarczyłoby podać datę i godzinę powzięcia informacji o śmierci członka zarządu. To skutecznie rozwiałoby wątpliwości dotyczące transakcji prokurentów. Prawdopodobnie nie ma tej daty w raporcie, bo jest ona bardzo niewygodna.

Wygląda to tak, jakby ktoś postanowił sprzedać swoje akcje przed opublikowaniem informacji, która może negatywnie wpłynąć na kurs. Jeśli mam rację, to jest to wykorzystanie informacji poufnej (art. 181 ustawy o obrocie).



I jeszcze jedna rzecz, o której musi pamiętać spółka w kryzysie... nie należy publikować zawiadomień z przyszłości. To zwraca uwagę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co o tym sądzisz?