Wstawka dotycząca internetowego savoir vivre... bo ile można...?
|
Już długi czas patrzę na raporty tej firmy z niedowierzaniem.
Wychodzę z założenia, że wszyscy wciąż uczymy się od siebie. Obserwacja innych ludzi wzbogaca i rozwija. Nie chodzi o bezmyślne kopiowanie zachowań, o nie! Chodzi o refleksję nad zaobserwowanymi u ludzi zachowaniami, które być może wynikają z czegoś, czego my sami nie zauważyliśmy lub nie wiemy.
Jeśli na przykład widzę, że ludzie co do zasady nie krzyczą do siebie podczas rozmowy, staram się nie wrzeszczeć na ludzi... bez potrzeby. Uśmiech przynosi większe korzyści. Skoro ludzie w internecie nie piszą wersalikami, również tego nie robię. Jeśli jednak spółka jest tak zadufana w sobie, że nie obserwuje innych, nie wyciąga z ich zachowania wniosków dla siebie i nie zastanawia się nad tym, co robi, to szkoda mojego czasu na czytanie jej raportów.
W każdym biznesie obserwacja otoczenia i szybkie reagowanie na zmiany, dostosowywanie się do nich, jest podstawową umiejętnością umożliwiającą przetrwanie. Bo otoczenie to klienci, to konkurencja, to rynek. On nie stoi w miejscu. Jeśli firma uparcie nie zmienia swojego zachowania, nie uczy się - to zaczynam mieć wątpliwości i uzasadnione obawy.
Dlaczego się czepiam? Istnieją pewnego rodzaju normy, tzw. normy społeczne, które ułatwiają nam wszystkim życie. Również w komunikacji internetowej mamy Internetowy-savoir-vivre. Ten link to Netykieta z programu Szkołą z klasą 2.0... tak tak, już dzieci wiedzą, że nie wypada pisać dużymi literami, bo symbolizuje to krzyk, powoduje niepokój u czytającego i utrudnia rozumienie treści.
A SKORO WIEDZĄ O TYM DZIECI, TO DOROSŁA OSOBA, KTÓRA
ZARZĄDZA KOMUNIKACJĄ W TAKIEJ KULTURALNEJ FIRMIE, FIRMIE Z TRADYCJAMI, CHYBA TEŻ POWINNA O TYM
WIEDZIEĆ. NIE JEST TEŻ TRUDNO ZAUWAŻYĆ, ŻE RAPORTY SPÓŁKI NEGATYWNIE WYRÓŻNIAJĄ
SIĘ OD INNYCH W SERWISIE INFORMACYJNYM. TO PO PROSTU KUPA NIECZYTELNYCH WIELKICH LITER.
Spółka chyba wyszła z założenia, że tu działa złota zasada Jacka Trouta, czyli "wyróżniaj się albo zgiń". Ale to nie ta bajka... tu nie chodzi o wybicie się z produktem z szumu informacyjnego. To nie jest reklama. To jest komunikacja z inwestorem finansowym.
To nie czas i nie miejsce na triki marketingowe.
Więc proszę na mnie nie krzyczeć. To nie jarmark.
Wreszcie!!!!
OdpowiedzUsuń