|
Firma osiągnęła najwyższy poziom wtajemniczenia w dziedzinie udawania, że wypełnia obowiązek.
Umowa zawarta w czerwcu 2014 roku opisana została jako nagle znacząca, ponieważ przekroczyła 10% kapitałów. Ale na samym początku raportu spółka pisze o powzięciu informacji o przekroczeniu tego progu. Czyli podczas podpisywania umowy spółka nie rozumiała, co podpisuje? To chyba nie mogło być aż takim wielkim zaskoczeniem?
Zwłaszcza, że umowa została zawarta ledwie pół roku temu i to na czas nieokreślony, a to oznacza, że na potrzeby obowiązków informacyjnych szacuje się ją wg wskazania § 2 ust. 2 Rozporządzenia w sprawie informacji bieżących i okresowych, który mówi:
"W przypadku umowy znaczącej zawartej na czas nieoznaczony wartością przedmiotu umowy znaczącej jest łączna wartość świadczeń wynikających z zawartej umowy na okres 5 lat. W przypadku braku możliwości określenia wartości świadczeń wynikających z zawartej umowy należy określić szacunkową wartość przedmiotu umowy."
Uważam, że inwestor może być zaniepokojony faktem, że spółka została zaskoczona wielkością podpisanej przez siebie umowy. I to po pół roku jej trwania.
Nie mamy w raporcie informacji, cóż to za klient, ale wiemy, że nawet na forach pojawiały się informacje, że spółka współpracowała kiedyś z TPSA. Czy to kontynuacja współpracy? Dlaczego spółka nie podaje nazwy kontrahenta? Podobna sytuacja dotyczy raportu 66/2014.
Kolejne pytanie... dlaczego spółka nie podaje warunków finansowych? Bo stwierdzenie, że (i tu zacytuję) "wynagrodzenie Emitenta z tytułu realizacji Umowy ustalone zostało, jako pełen koszt personalny oraz liczona od niego marża" to jakaś kpina. Mogę się tylko zakładać, o ile wartość umowy przekracza 10% kapitałów spółki. Ale to jest giełda, a nie zakłady bukmacherskie.
Następna sprawa to stwierdzenie, że kary w umowie są i że nie odbiegają od standardów rynkowych stosowanych w umowach tego typu. To jest nadużycie przepisu dotyczącego warunków umowy, który rzeczywiście mówi o standardach rynkowych. W przypadku kar kryteria uznania ich za istotne są nieco precyzyjniejsze. Należy opisać kary, jeśli ich: "maksymalna wysokość może przekroczyć równowartość co najmniej 10 % wartości tej umowy lub co najmniej wyrażoną w złotych równowartość kwoty 200.000 euro...".
Spółka jednak napisała ma tylko, że kary są. Fajnie. Czyli właściwie co?! Jeśli już się o nich wspomina, to należy zastosować się do wymagań przepisu, bo wszyscy znamy (mam nadzieję) te same przepisy i na nich opieramy swoje oceny.
Mój wniosek na podstawie opisu kar? Kary były, ale pewnie przekraczały te wartości, ale ponieważ spółka nie opublikowała umowy na czas to teraz głupio się przyznać, że była podstawa do uznania umowy za znaczącą i opublikowania umowy w czerwcu.
Jeśli się mylę, to dlaczego spółka nie napisała wprost, że kary nie przekraczają progu istotności tylko coś kombinuje ze standardami rynkowymi? Kto zna standardy rynkowe ze wszystkich branż, w które inwestuje?
Podsumowując raport, spółka dopiero pół roku po zawarciu umowy publikuje z ogromną niechęcią raport na jej temat, ale robi to nie podając wartości umowy, kontrahenta, ani nawet poziomu kar. Czyli właściwie nadal nic nie wiemy:
- nie wiemy, ile zarobimy,
- nie wiemy, ile ryzykujemy,
- nie wiemy, z kim pracujemy.
Mam wrażenie, że na końcu raportu brakuje zdania "A teraz drodzy inwestorzy pocałujcie misia w d...". Spółka wyraźnie nie lubi swoich inwestorów. Są ciekawscy i wszystko chcieliby wiedzieć.
Kto by to zniósł...?!
Bardzo ciekawy wpis. Jestem pod wrażeniem !
OdpowiedzUsuń